I po wakacjach, prawie po wrześniu, w sklepach już Halloween

Po długiej przerwie, kilka  słów ode mnie, Nasze wakacje w Krakowie udały się znakomicie. Udało mi się w miarę zrealizować mój plan towarzysko- kulturalno-kulinarny. W Polsce nigdy mi dość czasu, ale z drugiej strony chętnie wróciłam do Berkeley.

Róża chodziła na kilka godzin, codziennie, do polskiego przedszkola. Bardzo na tym skorzystał jej język polski.

Maja też miała chodzić do przedszkola, ale niestety złapała niegroźnego wirusa i już nie wróciła do zabaw z innymi dziećmi. Dzięki temu mam kontakt do bardzo miłej i skutecznej pani pediatry, której mąż też jest Amerykaninem z Kalifornii. Po wizycie, za radą Pani Doktor zakupiliśmy niezawodny gadżet do dzieci- Katarek (dla niewtajemniczonych: jest to przyrządzenie (tubka) do podpięcia do odkurzacza w celu odetkania zatkanych nosków).

Nam z Deanem udało się wyskoczyć do Zakopanego. Co prawda, prawie cały czas padał deszcz, ale to nam bardzo nie przeszkadzało. W końcu pierwszy raz od ponad trzech lat mieliśmy kilka dni bez dzieci. Było spa, kino, góralskie przysmaki, gofry, nicnierobienie od porannych godzin. Dobrze, że Dean już był w Zakopanem, ponieważ przez mgłę nie było nawet widać nawet kawałka Giewontu.

Kraków, jak to Kraków – powtarzam się, nie ma takiego drugiego miejsca. Spacery po Rynku, uliczkach, moich ulubionych zakamarkach- to dla mnie kwintesencja powrotu do Europy.

W Berkeley tempo też nie zwalnia. Końcówka remontu przedłuża się w nieskoczoność, przeziebięnia dzieci, parki, znajomi, nie narzekamy na nudę.

Zapisaliśmy Różę do sobotniej polskiej szkoły (zajęcia 2/3 razy w miesiącu). Jak dotąd, jest bardzo zadowolona, a ja – miło zaskoczona, że dzieci mówią do siebie po polsku i nie słychać dużo angielskiego. Szkoła znajduje się ok. 40 min drogi autem od Berkeley. Jest bardzo fajny plac zabaw, dużo większy niż w przedszkolu w Berkeley. W grudniu będę mieć nawet pomocniczy dyżur przy uczniach . W tym samym czasie, kiedy Róża szlifuje język polski, Dean chodzi na lekcje polskiego. Na zajęciach większość stanowią Amerykanie, mężowie Polek.

Pogodzenie faktu, iż mamy rodzinę na dwóch kontynentach jest trudne, zwłaszcza z dwójką małych dzieci, no i wciąż z jednym dochodem.

Chciałabym na jeden rok odpuścić sobie loty z dziećmi, zamieszanie organizacyjne, jet lagi, ale myśl, że mamy polecieć dopiero za dwa lata też nie jest łatwa.

Dziewczynki i my zawsze korzystamy na tych wyjazdach. Róża i Maja bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły podczas wspólnych wakacji.

I z powrotem do Berkeley. W sklepach na półkach już czekają stosiki cukierków na Halloween. Już czuję, że zbliżają się Thanksgiving i Boże Narodzenie. Mam nadzieję, że czas trochę wyhamuje i zdążę jeszcze przed Nowym Rokiem napisać coś na blogu. Może macie jakieś pytania o USA?

DSC02464

IMG_7447

IMG_7288

IMG_7399

DSC02383

IMG_7578

IMG_7670

Najlepsza atrakcja dla dzieci- tramwaj:)

IMG_7544

Skusiliśmy się też na przejazd dorożką. wcześniej zapytaliśmy zaprzyjaźnionych dorożkarzy, czy nie dopłacamy do biznesu, niedbającego o konie. Dostaliśmy zgodę na przejazd.

IMG_7321

Do następnego KrK!

55794994553__34666DCD-0BCE-48E6-B4FA-5F633A1B005C

Hello Berkeley

thumbnail

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *