Szlakiem po Berkeley: od najstarszego kościoła w Berkeley, po fińską imigrację

W końcu spisałam trasę lutowego spaceru po ciekawych, historycznych miejscach, wybranych przez przewodników ze stowarzyszenia Berkeley Historical Plaque Project.

Od dwóch lat jestem woluntariuszką tego szlachetnego projektu, dbającego o pamięć historycznych budynków i o pamięć o wybitnych mieszkańcach naszego miasta: architektów, muzyków, malarzy, artystów,  profesorów, osobistości publicznych.  Zajmuje się dodawaniem nowych notek na stronę internetową oraz nadzorowaniem strony Facebooka.  Jestem również współautorką nowego wpisu biograficznego o długoletnim mieszkańcu Berkeley, Czesławie Miłoszu.

Na spacerze poszłyśmy z moją mamą i małą Mają. Trasę powtórzyliśmy z Różą i Deanem.

Meeting point: 9th Street – The Church of the Good Shepard 

Spacer zaczęliśmy od najstarszego (episkopalnego), neogotyckiego, drewnianego, kościoła w Berkeley, Church of the Good Shepard. Wybudowany pod koniec XIX wieku, jest starannie odremontowany.

Dla kontrastu, zaraz przy kościele na trawniku spostrzegliśmy, mówiących po hiszpańsku kilku mężczyzn. Jedli śniadanie, pili piwko. Niedaleko od kościoła znajduje się punkt robotników, chętnych do najemnej pracy.  Na kościele pokazaliśmy mojej mamie  zieloną, owalną tabliczkę Berkeley Historical Plaque Project. Można z niej doczytać, że pod koniec XIX wieku, przed wynalezieniem elektryczności, wielki dzwon kościelny służył jako alarm pożarowyDo środka nie udało się nam wejść. Musielibyśmy przyjść w czasie mszy. The Church of the Good Shepard wpisany jest na Krajową Listę Miejsc Historycznych i zabytków Berkeley.

IMG_5113

DSC01178

4th Street- ekskluzywne, butiki, meble i….    ,czyli ,,czwarta aleja”  Berkeley 

Następnie udaliśmy się w stronę 4th Street. Jest to dość spora ulica wypełniona z obu stron mniejszymi i większymi sklepami. Są ekskluzywne ręczniki tureckie, tańsze ciuchy z Nepalu, akcesoria kuchenne, dla kawoszy bardzo dobra kawiarnia Artis (i niezłe tosty z awokado), dla Deana sklep Apple, studio yogi (miłe wspomnienia z brzuszkiem), ulubiona lodziarnia Róży Three Twins, sklepy z meblami, fryzjer. Kilka dobrych knajp. Niezbyt często udajemy się poza okolice Berkeley, a Czwarta ulica jest dla mnie namiastką dużego miasta. Sylwestra spędziliśmy właśnie tam, w nowootwartej restauracji Pompette.

Co roku na okres świąteczny dekorowane są tu drzewa. Dla przyciągnięcia klientów organizuje się różne atrakcje: paradę na chiński Nowy Rokkiermasz z okazji narodowego święta 4 lipca. Dla dzieci atrakcją jest również pociąg przejeżdżający za sklepami lub strażacy, parkujący wóz strażacki, aby napić się porannej kawy.

Jest też duży otwarty parking dla klientów. Dzięki naszym przewodnikom dowiedziałyśmy się, że na jego miejscu znajdował się tam ……bardzo dawno temu wielki zsyp muszli i popiołu.

Tysiące lat temu mieszkali tam bowiem Indianie. Żywili się małżami, ostrygami i innymi skorupiakami. Spiętrzone wysypisko zaczęto w końcu usuwać. W połowie XX wieku te stosy miały, w niektórych miejscach, aż 18 metrów wysokości i 82 szerokości.  Okazuje się, że kiedy likwidowano to miejsce, to zsypywano ziemię z muszlami do użycia m.in. przy budowie dróg.  Może nawet w naszym ogródku znajdują się jakieś głęboko pod ziemią? Nasi przewodnicy narzekali,  że miejsce nie do końca zostało odkopane, i kto wie, co się jeszcze pod nim kryje.

DSC01235

DSC01316

DSC01325

Początki Berkeley-  5th Steet – pierwsza osada,  Delaware Street Historic District. 

Cała trasa, którą odbyliśmy znajduje się blisko zatoki San Francisco. Dlatego pierwszy teren   przed-miasto Berkeley, nazywało się Ocean View (od przystanku dla dyliżansów). W połowie lat XIX wieku przybywało tu co raz więcej poszukiwaczy złota. Kolonia szybko rozwinęła się i została wchłonięta w miasto Berkeley.

Pod koniec lat 60ych XX wieku ta część Berkeley, miała zostać przebudowana w strefę biznesu. Dzięki protestom lokalnych rezydentów,  udało się zachować niektóre wiktoriańskie domy z Delaware Street. Niektóre zostały przesunięte w inne miejsce. Co ciekawe, plany uprzemysłowienia i tak szybko się nie powiodły. Wizerunek kontestujących studentów Berkeley nie za bardzo szedł w parze z wielkim biznesem.

Domki są teraz porządnie odmalowane. Podobno jeden z właścicieli, nie chciał, aby widniała na nim zielona plakietka potwierdzająca historię miejsca. Mały placyk jest odnowiony, jest spa, parking, spory lokal do wynajęcia. Jest raczej pusto, cicho i nudno.

DSC01394DSC01346

DSC01379

I znów w górę od wody …. 7 th Street 

Przedostatnim  postojem był park, w którym przed laty trenował sławny amerykański zawodnik baseballu Billy Martin. Przyznałam się, że nie wiem, o kim mowa. Przewodnicy nie mieli mi za złe i wskazali kierunek dalszego spaceru. Zza dachów domów zobaczyłam wieżę kościoła Good Shepard. 

DSC01427

Maja ma już dość spaceru-  10th Street – fińska imigracja w Berkeley 

I na koniec niesamowity budynek z początku XX wieku, zbudowany przez fińskich imigrantów Toverii Tuppa: Finnish Hall.  Dzisiaj nie pasuje do reszty domów na tej samej ulicy. Czas się dla niego zatrzymał. Na fasadzie szybko odnaleźliśmy zieloną plakietkę z opisem historii budynku. Można się z niej dowiedzieć, że architektura budynku inkorporuje tradycje fińskie, ale również lokalne, amerykańskie. Służył jako dom spotkań Finów, ale w latach trzydziestych, z powodów ideologicznych, jak to bywa na imigracji, Finowie się pokłócili i część z nich wybudowała na tej samej ulicy osobne, miejsce spotkań dla siebie.

DSC01232

DSC01191

DSC01198

Spacer udał nam się znakomicie. Mama tylko żałowała, że nie wybrał się z nami mój tata (był już z powrotem w Polsce).

Tutaj możecie poczytać więcej o Berkeley. Zajrzyjcie też na naszego Facebooka.

Leave a Reply

Your email address will not be published.